Strach przed chorobą pojawił się w po tym, jak kot ugryzł jedną osobę, a po pewnym czasie zdechł. W związku z tym incydentem ofiara została natychmiastowo zaszczepiona, a zwierzę skierowano na badania.
- W tej chwili kot badany jest przez specjalistów w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Lublinie, a wyniki badań na obecność wścieklizny znane będą biłgorajskiemu sanepidowi za kilka dni - mówi Wiesława Lorenc Kierownik Sekcji Nadzoru P/Epidemicznego.
Jeśli potwierdzą się przypuszczenia o chorobie domowego kota, będzie to pierwszy potwierdzony przypadek wścieklizny w naszym powiecie od 2007 roku. Przez ten czas nie notowano podobnych sytuacji przede wszystkim dlatego, że od dawna prowadzone są szczepienia zwierząt dzikich, które polegają na zrzucaniu szczepionek na pola i w lasach. Są to bardzo skuteczne metody zapobiegania chorobie.
Na wściekliznę mogą zachorować wszystkie ssaki, ale jej nosicielami są zwierzęta zdolne do kąsania - lisy, wilki, psy, koty, borsuki, wiewiórki i inne gryzonie. W momencie, gdy zaatakują swoją ofiarę, stają się dla niej źródłem zakażenia. Dla ludzi wścieklizna jest bardzo groźna, dlatego powinniśmy być ostrożni w kontaktach ze zwierzętami.
Nie wolno prowokować i drażnić zwierząt domowych, szczególnie tych, które mają kontakt z innymi zwierzętami - istnieje bowiem większe ryzyko, że może być ono chore. Nie należy również dotykać zwierząt dzikich, które nie wykazują płochliwości wobec człowieka. W przypadku pogryzienia przez chore zwierzę, należy niezwłocznie udać się na szczepienie, które jest bezpłatne. Można je wykonać w poradniach przy szpitalnych oddziałach chorób zakaźnych. Jednak człowiek nie zarazi się wścieklizną, jeżeli nie będzie miał kontaktu z chorym zwierzęciem, dlatego ważne są szczepienia zwierząt domowych, zwłaszcza psów i kotów, które zapobiegają zachorowaniu na wściekliznę. Pomimo tego, że od kilku lat nie odnotowano zwierząt chorych, nie oznacza to, że ryzyko nie istnieje. Jak się okazuje jest dokładnie odwrotnie.