Sprawa miała miejsce w 2015 roku. Jeden z pracowników biłgorajskiego banku PKO BP, Krzysztof N., zajmował się indywidualną obsługą klientów, pracował jako doradca w zespole bankowości indywidualnej. Klientom banku miał oferować usługi, które będą dla nich najkorzystniejsze.
Na "doradzaniu" skorzystał także 26-letni pracownik. Z kont klientów (jako osobisty doradca miał do nich dostęp) wyprowadził blisko 120 tys. zł. Jak? Zakładał lokaty bankowe lub rachunki bankowe i przelewał środki z kont klientów, podrabiając ich podpisy. Na koniec likwidował rachunki. W sumie w ten sposób oszukał 16 osób. Tylko jednej z nich z konta zniknęło 77 tys. zł. Proceder ten praktykował przez kilka miesięcy, od kwietnia do lipca.
Na nieszczęście młodego złodzieja jedna z okradzionych osób zorientowała się, że kwota oszczędności stopniała i złożyła reklamację.
Przeprowadzona przez bank kontrola pracownika poskutkowała zawiadomieniem do prokuratury. Jak informuje w rozmowie z portalem bilgorajska.pl z-ca prokuratora rejonowego Ireneusz Gmyz dochodzenie w tej sprawie rozpoczęło się latem ub. r.
Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna przywłaszczył pieniądze pięć razy, ale próbował to zrobić 12 razy. Bankowiec zapewniał, że chciał pieniądze zwrócić. Nie miał takiej sznasy, został dyscyplinarnie zwolniony. A to dopiero początek jego problemów. Za kradzież i fałszowanie podpisów stanie przed sądem. Akt oskarżenia wpłynął pod koniec marca. Bankowcowi postawiono kilkanaście zarzutów, w tym przywłaszczenia środków pieniężnych i usiłowania przywłaszczenia oraz podrabianie podpisów. - Mężczyzna przyznał się do winy - dodaje prokurator Gmyz.
Za swoje czyny 26-latek może zostać skazany nawet na 5 lat pozbawienia wolności. Bank poszkodowanym klientom zwrócił pieniądze wraz z odsetkami.